I w końcu, kiedy zaczęliśmy machać, chyba dość szybko, zatrzymał się młody chłopak w sportowym samochodzie. Od razu ostrzegł, że jedzie autostradą, ale uznaliśmy, że jedziemy i pomyślimy w drodze. Z tyłu trochę ciasno, ale miło. Zwłaszcza, że kierowca sympatyczny.
Jeszcze pod Toruniem, kiedy weszliśmy na obwodnicę, zasmsowałam sobie z Rafałem. Oni byli godzinę drogi od Elbląga. Po kolejnych naszych krótkich podwózkach i długich czekaniach już wiedzieliśmy – dłuższa trasa nas jednak zgubiła. Z Elbląga do Malborka jest 30 kilometrów.
Kiedy siedzieliśmy już z gościem jadącym do Gdańska, dostaliśmy smsa od... Magdy. Dotarli pierwsi. No i zaczęły się nasze rozważania. Była prawie 13. Zamek w Malborku do 15. I tak przegraliśmy. A kierowca przekonywał, że Gdańsk ciekawszy... Z Agnieszką się skusiłyśmy. Tomek powiedział, że się dostosuje. J jeszcze przed wyjazdem na autostradę Agnieszka pogadała z Rafałem. Magda i Krzysiek wyprzedzili ich w ostatniej chwili. 30 kilometrów od celu. Rafał niechętnie, ale przyjął, że darujemy sobie zamek. Umówiliśmy się, że spotkamy się w pociągu do Warszawy. Lub oni, jak zwiedzą zamek, coś złapią i dojadą do nas.
No i tak zmienił się nasz cel. Z Agnieszką poszłyśmy spać. Tomek siedząc z przodu, kontynuował rozmowę z pracującym w mBanku historykiem, mieszkającym w Toruniu, mającym rodzeństwo w Warszawie, jadącym do kumpeli do Gdańska.