Geoblog.pl    venividi    Podróże    Rowerem z Przemysla do Odessy - lipiec2009    bezrowerowe zwiedzanie Odessy
Zwiń mapę
2009
19
lip

bezrowerowe zwiedzanie Odessy

 
Ukraina
Ukraina, Odessa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 720 km
 
19 lipca 2009
Dzień bez rowerów. Pierwszy od 12dni ;) Było chodzenie, komunikacja miejska i wylegiwanie się na plaży. Po każdym względem dzień zupełnie inny niż większość w czasie tego wyjazdu.
Zaczął się, jak przypuszczałam bardzo wcześnie. Obudzili mnie Mirek i Radek, którzy się bili i wzajemnie przewracali do wody. Chwilę posłuchałam, co się dzieje. Później leniwie wyszłam z namiotu. A za chwilę byłam kompletnie mokra. Chłopaki uznali, że jest tak przyjemnie ciepły poranek, że wrzucili mnie w piżamie do morza. Ponieważ faktycznie było ciepło, a ja już i tak byłam mokra, szybko się przebrałam w kostium i z wody zaczęliśmy zwiedzać okolicę. Trochę popływaliśmy, poleżeliśmy na czyimś pomoście. Po powrocie poleżeliśmy u nas na plaży. Obiecaliśmy zostawić bagaże dosyć wcześnie, ale i tak poranek upłynął wolno i spokojnie. Bez pośpiechu zrobiliśmy śniadanie, zjedliśmy, zebraliśmy rzeczy, spakowaliśmy się na dzień łażenia. Dziwnie, kiedy nie zabiera się ze sobą całego dobytku.
Zaczęliśmy od wizyty w pobliskim monastyrze. Chcieliśmy się niedzielnie pomodlić, ale byliśmy trochę za bardzo plażowo ubrani, więc nas pogonili. Szkoda, bo bardzo ładne miejsce. Pstryknęliśmy parę zdjęć i udaliśmy się na plażę. Mimo tłumu udało znaleźć nam się wystarczająco przestrzeni, dzięki czemu mogliśmy korzystać ze wszelkich uroków pobytu nad morzem. Poza licznymi kąpielami, opalaniem się, wykopaliśmy z Radkiem duży dół i zakopaliśmy najpierw Radka, później Marka. Chyba wszyscy włączyli się do zabawy. Na koniec przysypaliśmy jeszcze piachem śpiącego Mirka.
Ponieważ plaża jest miejscem bardzo przyjemnym, ale jednak dość nudnym, w końcu, w demokratycznym głosowaniu, zdecydowaliśmy się udać na obiad i przy okazji zwiedzić centrum Odessy i port.
Zaczęliśmy oczywiście od obiadu w jakimś małym, dość obskurnym barze, gdzie ze skromnego menu wybraliśmy pielmieni. Później spacer. Ogólnie przez cały czas staraliśmy się możliwie najatrakcyjniejszą drogą dostać do schodów Potiomkina. Długie łażenie w upale po mieście nie jest szczególnie przyjemne, więc szybko zaczęło się marudzenie i jęczenie. Prawie bez zatrzymania minęliśmy panoramę imponującego portu. Samopoczucie poprawiło się, kiedy dotarliśmy na deptak, a później do schodów, które wszystkich bardzo rozczarowały, ale popstrykaliśmy sobie na nich zdjęcia. I zdecydowaliśmy, że ze schodów kierujemy się w stronę domu i znów idziemy na plażę. W lepszych nastrojach przeszliśmy się jeszcze trochę, już koło nas zrobiliśmy zakupy i po zachodzie (którego nie widać nad Morzem Czarnym w Odessie), kiedy zaczęło szarzeć, jeszcze raz się wykąpaliśmy, poszaleliśmy trochę na plaży, gdzie robiło się prawie pusto. Szybkim marszem udaliśmy się po nasze bagaże, kupując po drodze arbuza na wieczór i czekoladki dla Koli.
Rozbiliśmy się już po ciemku, ale nie spieszyło się nam za bardzo. Po zjedzeniu arbuza, popijając ciemne ukraińskie piwo siedzieliśmy dość długo, patrząc na rozgwieżdżone niebo, słuchając morza i ciesząc się ostatnią nocą w Odessie. Ostatnią nocą pod namiotami. Nie wiem, o której poszłam do namiotu, ale było późno. Wcześniej trochę przysnęłam na piasku. Nie chciałam iść spać. Następny dzień miał być długi, męczący i skończyć się w pociągu w stronę domu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
venividi
Anna Buczek
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 71 wpisów71 7 komentarzy7 199 zdjęć199 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
31.01.2018 - 31.01.2018