Mimo ciemności za oknem i 4,5h snu, wyjątkowo sprawnie udało mi się podnieść ok. 4.30. Po przygodę łatwiej niż na zajęcia. 5.28 tramwaj. Nawet wzięłam się za Piageta zanim po 7minutach wsiadł Rafał. Prawie idealnie o 6 spotkaliśmy się z Tomkiem i Anią przy kasach na Centralnym. Niedługo potem dołączyła Agnieszka. Jeszcze 25 minut czekaliśmy na ostatnią parę. Ostatecznie dogadaliśmy się z Agnieszką i Tomkiem, że jedziemy na zachód. I kiedy reszta doszła, po przedstawieniu się sobie, padło hasło: „start”. Wtedy lekko zdezorientowany Krzysiek zapytał: „Jak to? Już? Stąd?”. I jeszcze raz zostały wyjaśnione zasady. Chyba wszyscy zaczęli się zastanawiać czy Magda i Krzysiek nie zrezygnują na starcie. Poszli za Anią i Rafałem do metra. My na Śródmieście, stamtąd do Gołąbek, spacer przez wiochę i już na trasie.
Nie staliśmy długo. Pierwsza podwózka do Błonia. Z facetem nazwanym później „Niemową”, ponieważ jakoś dużo się nie nagadaliśmy. Tylko pod koniec poinformował, gdzie nas wysadzi. Ale słuchał Kaczmarskiego.