Geoblog.pl    venividi    Podróże    Polskie wybrzeże trochę inaczej - 20-25.09.09    Jeden dzień i jesteśmy nad morzem:)
Zwiń mapę
2009
20
wrz

Jeden dzień i jesteśmy nad morzem:)

 
Polska
Polska, Gdańsk
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 280 km
 
20 września 2009
Warszawa -> Gdańsk
Wyjazd zaczęliśmy niedzielnie od mszy świętej o 7, a raczej od spotkania o 6.30 u Rafała. Po mszy kawa, ciasto i w drogę! 114 do trasy gdańskiej i za McDonaldem zaczęliśmy łapać. Ruch duży, miejsce trochę kiepskie, bo zakaz zatrzymywanie się i postoju. Na kartkach napisaliśmy kierunek: „Gdańsk” i „przed siebie”. Używaliśmy ich zamiennie. Co jakiś czas Ania machała siedząc u Rafała na barana.
Po jakimś czasie zza McDonalda przeszliśmy się do następnych świateł... Tam wreszcie zatrzymała się młoda para, która wyrzuciła nas prawie za Łomiankami. Znów dłuższy spacer na kolejny przystanek za miastem. Tam pierwsze ciastka, dłuższe stanie i wciąż wyśmienity nastrój. W końcu starsza para podwiozła nas do zjazdu na Nowy Dwór Mazowiecki. Nie ma to, jak zostać wysadzonym na ekspresówce.
Chwilę staliśmy, ale szybko zwątpiliśmy. Rafał, idąc dalej, dzielnie machał... i zatrzymał się samochód na niemieckich numerach. Zajrzeliśmy do środka i... coś nie mogliśmy uwierzyć, że weźmie nas wszystkich. Tylko dwa przednie miejsca. Tył cały zagracony, złożone fotele... A jednak dało radę! 7 minut przemeblowania i nawet plecaki weszły do bagażnika. Jechał do Świecia – super!
Długa droga, nieco spania, trochę opowieści o łucznictwie azjatyckim (pasja naszego kierowcy), jego podróżowaniu z żoną i psem, feng shui, urządzaniu ogrodu, walce bojówek antykomunistycznych, pracy w Niemczech, wadach Polski... W którymś momencie zrobiliśmy sobie przerwę w jakimś przydrożnym zajeździe na kawę i herbatę. Chwilę posiedzieliśmy na świeżym powietrzu. Ogólnie droga się nie dłużyła, a na zakończenie, mimo że kierowca jechał do Świecia, zawiózł nas kawałek za miasto, wybierając do wysadzenia nas takie miejsce, żeby łatwo było złapać coś następnego. Wszyscy byliśmy pod ogromnym wrażeniem życzliwości i chęci pomocy tego pana...
Kiedy zostaliśmy już sami, uznaliśmy, że miejsce do dalszego stopowania faktycznie jest świetne. I chociaż robiło się już szaro, rozłożyliśmy się na rżysku, żeby coś zjeść, bo wszyscy mocno zgłodnieliśmy. Ledwo coś przekąsiliśmy , wyszliśmy na drogę, a już zatrzymał się młody chłopak. Nie był specjalnie rozmowny, ale jechał do Gdańska i wysadził nas w samym centrum. Podróż z nim, mimo że dość milcząca, bardzo nam się podobała, ponieważ większość ponad stukilometrowego odcinka pokonaliśmy, jadąc autostradą, ze średnią prędkością 120km/h, czego nawet się nie czuło. Lubię autostrady;>
W Gdańsku prawie od razu, po małych zakupach, udaliśmy się na ul. Długą. Tam na ławeczce postanowiliśmy zjeść kolację – wyciągnęliśmy składniki, zrobiliśmy kanapki. Kiedy już kończyliśmy jeść, zaczepili nas bezdomni i poprosili o coś do jedzenia. Dostali po kanapce i wydawali się być naprawdę wdzięczni. W międzyczasie jeden z nich wypytywał, czy my tak turystycznie czy jesteśmy na gigancie. Odpowiedzieliśmy, ze turystycznie. Nie wyjaśnialiśmy, że to taka trochę alternatywna turystyka;) Po krótkim spacerze nad Motławą wróciliśmy na tramwaj, żeby dojechać na plażę w Jelitkowie, gdzie chcieliśmy spać. Po długiej drodze i przesiadce z niewyjaśnionych przyczyn w inny tramwaj dotarliśmy w końcu na końcowy przystanek przy parku w Jelitkowie, w zachodniej, graniczącej z Sopotem części Gdańska.
Było już całkiem ciemno, dość późno, ale, kiedy się rozbijaliśmy towarzyszyły nam lekkie obawy – wyjścia na plażę blisko siebie, w parku jakaś hałaśliwa zgraja młodzieży, dość blisko miasta, więc na plaży raczej jasno... Ale nie bardzo mając wybór, po sprawdzeniu temperatury wody i pobieganiu po piasku, rozłożyliśmy namiot, zjedliśmy kolację i poszliśmy spać...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
venividi
Anna Buczek
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 71 wpisów71 7 komentarzy7 199 zdjęć199 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
31.01.2018 - 31.01.2018